Opis z okładki:
Witajcie na księżycu!
Życie w Artemis, jedynym księżycowym
mieście, jest wygodne i przyjemne, ale tylko dla turystów i
miejscowych bogaczy. Wszyscy inni muszą sobie radzić, jak mogą.
Wszyscy, a więc i Jazz Bashara. Dziewczyna pracuje jako kurier,
dorabia sobie drobnym przemytem i marzy o beztroskiej, zamożnej
przyszłości. Marzy tak bardzo, że kiedy otrzymuje propozycję
udziału w przestępstwie doskonałym, po którym będzie mogła
zapomnieć o materialnych troskach, waha się tylko przez chwilę. A
właściwie nie waha się wcale. Niestety nie zdaje sobie sprawy, że
jest jedynie pionkiem w grze o polityczne wpływy, a nawet o
istnienie Artemis i życie jej mieszkańców.
Mamy rok 2069. Część ludzkości od
dawna zamieszkuje księżyc. Miejscem przez nich zamieszkałym, jest
małe miasto; Artemis. Wśród obywateli miasta żyje nastolatka Jazz
Bashara.
Jest to bardzo inteligentna i mądra
dziewczyna. Usilnie dąży do postawionych sobie celów.
Jazz jest uwikłana w wiele spraw
przemytniczych jej miasta. Wynika to z tego, że nie dysponuje ona
zbyt dużą ilością pieniędzy. Mieszka bez rodziców i żyje na
własną rękę. Gdy nadarza się okazja dużego zarobku, nie
zastanawia się, zgadza się na każde niebezpieczeństwo związane z
tym zarobkiem. Tylko czy na pewno pakowanie się w kolejne szemrane
interesy przyniesie korzyści?
Jak wiadomo Andy Weir dorobił się
wielkiego sukcesu na swojej debiutanckiej książce, jaką była
„Marsjanin”. W tej książce narratorem jest mężczyzna, który
sypie ironią z kieszeni, a także posiada bardzo sarkastyczny
rodzaj humoru. Jak jest w „Artemis”?
Tutaj rolę narratora ma kobieta; Jazz.
Jest to bardzo wyrazista bohaterka. Zdecydowanie nie jest tylko
„papierowa”, można nawet by rzec, że blisko jej do postaci z
krwi i kości. Była taką damską wersją Marka Watneya z
„Marsjanina”.
Tylko co z tym humorem w książce?
Zdecydowanie występuje. Tylko w
porównaniu z „Marsjaninem” nie ma go aż tyle. Ja przynajmniej
nie miałam tak dużych wybuchów śmiechu. A bądź co bądź ten
rodzaj humoru, w pewien sposób jest przypisywany temu autorowi.
W książce „Artemis” nie brakuje
szczegółów i dokładnych opisów miejsc i sytuacji. Mamy tutaj
również ciekawą intrygę polityczną.
Jednak występuje tutaj sporo
podobieństw takich ,które tworzą pewien schemat książek pisanych
przez pana Weira.
Narracja trwa w dobrym kontakcie z
czytelnikiem. Akcja pędzi na łeb, na szyje, pochłaniając tym
samym czytelnika. Różnorodność zdarzeń nie pozwala na nudę.
Moje małe zainteresowanie kosmosem i
fizyką jak najbardziej wpłynęło na jeszcze lepszy odbiór tej
książki. Polecam ją wszystkim, którzy czytali już wcześniej
„Marsjanina” i przypadł on im do gustu :).
Za możliwość przeczytania dziękuję :)
Nie czytałam "Marsjanina" i chyba na początku sięgnę właśnie po tę książkę, a dopiero później po "Artemis".
OdpowiedzUsuńMyslę, że to jak najbardziej dobry pomysł i zachęcam do przeczytania :).
Usuń